Bezimienny
Bezimienny mądrze gada,
Na pytania odpowiada,
Zanim zadam mu pytanie,
Już mi odpowiada na nie.
Jak, to robi Bezimienny,
Jak korzysta z jednej „gęby”,
Zasypany pytaniami,
Mówi pełnymi zdaniami.
A tych pytań jest, bez liku,
Nie zamkniesz to, w jednym pliku,
Setki pytań tudzież wieści,
Gdzie to wszystko mu się mieści.
Agni
Jakaś agni przychodziła,
Lecz na wiarę wciąż bluźniła,
Z Belim wojnę wywołała.
No i za, to swoje miała,
W skutek tego przychodzenia,
Znana agni z marudzenia,
Na legendę zasłużyła
Pewnie będzie długo żyła.
Oto – legenda.
Wiedźma agni tu, wchodziła,
Zaklęciami nas straszyła
Każde jej wpisane zdanie
Czy kolacja czy śniadanie
Nasycone jadem było,
Aż nas w końcu to „znudziło”,
Fakty Mity - wklepywała,
Nas jej wiedza „zdumiewała”
Nikt o zdrowym tu umyśle,
Nie brał tego – tak Se myślę,
Na poważnie, bo te bzdety,
Były wyssane niestety.
Agni z Mitów to wyssała,
Z misją przyszła i pisała,
Więc maszyna botem zwana
Dała jej wiecznego bana.
Skoro bot tego nie trawił,
Szef jej piwa nie postawił
Agni jad swój połykała
Połykała i płakała
Bo kto jadem tylko żyje
Tego życie strasznie bije
Agni cierpi na boleści
Za pisane tutaj treści.
Zielona_mrówka
Mrówka jedna ta zielona,
Postać trudna i złożona,
Gdy na ziemie zawitała
Kłopoty z wymową miała.
Nie mówiła tu zdaniami
Tylko mono sylabami,
Słowo „jesio” nam zostało,
Wprawdzie nic nie oznaczało,
Ci, co mrówczą mówiła mową,
Chcąc zabłysnąć – i się głowią
Nie wiedzieli, w co go wpisać
Więc zaczęli „od, tak” pisać
Gdzie popadnie, tam pisali
Gdyby trochę główkowali,
Może „bluzg” w nim jest schowany,
Bo nie grożą za to bany.
Zaraz pisać by przestali
Słów zaś polskich używali
Nie z kosmosu przyniesionych
Podstępnie na czat zasadzonych.
Glaurung
Glaurung - satanistą się mianuje,
Jak tu wchodzi wciąż świruje,
Myśli przy tym, że obraża,
Stojąc tyłem do ołtarza.
Lecz to, wybór wolny jego,
Co wygłasza tutaj - złego,
Gdyby rację swą posiadał
Po co tu by opowiadał?
Chwalić się potrafi każdy,
Jaki mądry jest lub ważny,
Lecz nie słów to jest przyczyną
Raczej jakąś smutną winą
Pewnie nikt go nie pokochał
Glaur nocami płakał, szlochał,
Teraz krzyczy na każdego,
Nie tędy droga kolego.
Nikt z człowiekiem się nie liczy,
Gdy ten wciąż to samo krzyczy,
W życiu mądrość się zdobywa
Lecz, nie zdobywa - jak wyzywa
Nie ma taki to mądrości
Kto się ustawicznie złości
Jak się Glaurung wnet zakocha,
Przejdzie mu ta głupia focha,
Tego Glaurung Ci życzymy
Od szaleństwa uwolnimy
Nie kus licha – tak do woli
Bo Cie samo opier …..
Karher i joris
Karher i joris razem w górach były
A gdy na czata ponownie wróciły
Patrzą zdziwione, a tu wszyscy nowi
Karher myśli i się głowi,
Kto to w nick ten jest wpisany?
Wprawdzie inny się wydaje, ale jakiś, taki znany
Po co, nicki tak zmieniacie,
„Stary” człowiek – w nowej szacie?
Cóż też macie do ukrycia?
Czat, to kawał twego życia
Zaistniałeś z jednym Nickiem
Bądź jak w nim jednym jak z szalikiem
Bo szalików się nie zmienia
Szalik nie jest do zdobienia
On jedno spełnia zadanie
Jego rola jest „zagrzanie”
Zagrzej miejsce sobie w nicku
Tak jak szyja jest w szaliku
Będziesz jedna ruszał „głową”
Jedna ale honorowo
Hiob
Hiob mieszka w dalekim kraju,
Był ostatnio tutaj w maju,
Jak na czat przybywa Hiob,
Zresztą z niego święty chłop
Przemyślenia swe wpisuje,
Które tworzy jak „kieruje”
Zwiedził wozem cały świat
No i wpada tu – na czat
Dzika
Dzika wpada – oraz znika,
Jak zobaczy pol_kownika
Pol do dzikiej tez zrażony
No, bo nie miał jeszcze żony,
Każda żona jest jak „dzika”
Ma coś zrobić – zaraz znika,
Wszystko na męża ceduje
A ta siedzi i czatuje
Beli dobrze dzika zna
Wie, że dzika racje ma
Wie, dlaczego dzika znika
I to nie przez pol_kownika
Dzika skromna jest prawdziwie
Sam się sobie również dziwię,
Że jej wcześniej nie poznałem
Ale – ja się dzikiej bałem
Archanioł_ONE
No kochani – teraz wierzcie,
Jak nie chcecie, nie uwierzcie
Na czat wchodzi tu czasami
Stary cygan z cygankami.
Tym cyganem jest tu „ktoś”
Tu, ma do zrobienia <coś>
Arch go zwykle nazywamy
I zrozumieć się staramy
On to wróg Kościoła znany,
Więc zalicza stale bany
W sektę słów wciąga każdego,
Więc uważaj nań kolego.
Jego panie SA jak dzieci,
Piszą, co im Archi zleci,
Same w tym się nie wyznają
Że głupoty tu skreślają.
Agresorzy
Wielu też jest tutaj „gości”
Którzy piszą będąc w złości,
Bluzgi wtedy tu padają
Oni zaś radoche mają
Pokazują nam niestety,
Puste głowy – nie zalety,
Jak ktoś nic nie nosi w sobie,
Jego mądrość jest w żałobie,
Przykre, to jest – tak, niestety,
Że wpisują takie bzdety,
Czata świństwem obrzucają,
Pośmiewiskiem, więc się stają.
Kto ich uczył tych „mądrości”
Kto im wcisną tyle złości,
Gdzie ich matka ciotka tato?
Kto to - odpowiada za to?
To są dzieci nieświadome,
W domu same – zostawione,
Boją strasznych się ciemności
Więc czat czasami gości.
Nickt
Nicki stale zmienia taki,
Co się czuje, „byle jaki”
Zbywa to, co mu zalega
Bo dziecinny jest kolega
listek
Listek jest osobliwością,
Czasem tutaj kipi złością
Szczera jednak zawsze bywa
Więc ją wielu tutaj zbywa.
Boja się tego, co powie,
Bo jak powie „to już powie”
Niejeden w ciszy jęczy wzdycha
Niech stąd idzie już ta Krycha
Listek dobra jest dziewczyna,
Serce ma jak jarzębina
Piękne serce i czerwone,
Wygra - kto ma taką żonę.
Więc stąd morał taki płynie
Jeśli ktoś tu z czymś zasłynie,
Zanim złość cię zirytuje
Nerwy twoje uratuje
Luźnie podejdź do czytania
Weź poprawkę na te zdania,
Bo może być tak czasami,
Że nas własny rozum mami.
pozdrawiam