Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 15, 2025 7:40



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Przemoc w rodzinie chrzescijańskiej a wiara 
Autor Wiadomość
Post 
Tak, wierzę ludziom. Zresztą tak samo jak Ty WIŚCIE, dobrze o tym wiesz... Jesteśmy pod tym względem bardzo podobni, bardzo naiwni...


So sie 09, 2008 21:50
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Wiesz Rito, dla mnie liczą się czyny nie słowa. Ktoś jest Katolikiem bo postępuje jak Katolik i przyznaje się do bycia nim, nie robi jak chce a mówi tylko że jest Katolikiem, choć zapytany pewnie nie wiedziałby czym Katolik się charakteryzuje. Rozczarowałaś mnie że w tak podstawowej kwestii się nie możesz ze mną zgodzić.

Natomiast Ty mówisz o zaufaniu ludziom Kościoła, których niepotrzebnie porównujesz do przeciętnych niewiedzących w co wierzących. Zresztą i jednych i drugich weryfikuje.


So sie 09, 2008 21:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
Rito, tutaj przenoszę dalszą część naszego wątku, bo poruszyłyśmy ciut inny temat:

viewtopic.php?t=17571

:)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


So sie 09, 2008 21:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Całe szczęście, Asieńko :) , bo już się chciałam zeźlić Obrazek
Czyli z powrotem mamy tu temat: Przemoc w rodzinie chrzescijańskiej a wiara...?


So sie 09, 2008 22:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Na chwilkę tak.


So sie 09, 2008 22:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 06, 2008 9:59
Posty: 206
Post 
Asienkka napisał(a):
[

Podałeś dwa przykłady - to ma być dowód na to, że katolicy są za przemocą w rodzinie i klapsami - bo nie rozumiem?
Chcesz nam udowodnić, że problem przemocy występuje głównie w rodzinach wierzących?
Może faktycznie zajmijmy się lepiej omówieniem zjawiska samej przemocy - jak widać nikt nie jest w stanie stwierdzić czy dotyczy ono głównie rodzin ateistów czy osób wierzących.


Jeżeli czołowi politycy chrześcijańscy, manifestujący na każdym kroku swoje podporządkowanie Kościołowi składają tego typu deklaracje a Kościół ich nie potępia to znaczy, że przyzwala na to. Jedynie Lewica sprzeciwiła się i mocno skrytykowała jakiekolwiek fizyczne karanie dzieci.


Śr sie 13, 2008 19:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post 
Sympatyk Lewicy napisał(a):
Asienkka napisał(a):
[

Podałeś dwa przykłady - to ma być dowód na to, że katolicy są za przemocą w rodzinie i klapsami - bo nie rozumiem?
Chcesz nam udowodnić, że problem przemocy występuje głównie w rodzinach wierzących?
Może faktycznie zajmijmy się lepiej omówieniem zjawiska samej przemocy - jak widać nikt nie jest w stanie stwierdzić czy dotyczy ono głównie rodzin ateistów czy osób wierzących.


Jeżeli czołowi politycy chrześcijańscy, manifestujący na każdym kroku swoje podporządkowanie Kościołowi składają tego typu deklaracje a Kościół ich nie potępia to znaczy, że przyzwala na to. Jedynie Lewica sprzeciwiła się i mocno skrytykowała jakiekolwiek fizyczne karanie dzieci.


1. Kto tak powiedział? Jacy czołowi politycy chrześcijańscy? Czy nie dotyczyło to przypadkiem klapsów a nie bicia?

2. Czy Kościół musi komentować wszystkie wypowiedzi polityków? To, że czegoś nie skomentuje oznacza, że przyzwala na to?

3. Lewica to dla mnie moralne dno - rozszerzenie dozwolonego morderstwa (zwanego aborcją), wywalenie wiary, Jezusa i Kościoła z wszystkiego co się da, refundowanie i popieranie in-vitro (które też kończy się zabijaniem ludzi, zabawą w Boga, itd), dozwolenie eutanazji, państwo opiekuńcze zamiast liberalne (ekonomiczne), natomiast liberalne moralnie, itd. itp.

_________________
Piotr Milewski


Śr sie 13, 2008 19:57
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
Sympatyk Lewicy napisał(a):
Asienkka napisał(a):

Podałeś dwa przykłady - to ma być dowód na to, że katolicy są za przemocą w rodzinie i klapsami - bo nie rozumiem?
Chcesz nam udowodnić, że problem przemocy występuje głównie w rodzinach wierzących?
Może faktycznie zajmijmy się lepiej omówieniem zjawiska samej przemocy - jak widać nikt nie jest w stanie stwierdzić czy dotyczy ono głównie rodzin ateistów czy osób wierzących.


Jeżeli czołowi politycy chrześcijańscy, manifestujący na każdym kroku swoje podporządkowanie Kościołowi składają tego typu deklaracje a Kościół ich nie potępia to znaczy, że przyzwala na to. Jedynie Lewica sprzeciwiła się i mocno skrytykowała jakiekolwiek fizyczne karanie dzieci.

To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
Ja rozumiem, że pragniesz podkreślać (jako sympatyk ;) ) "dokonania" lewicy, ale zajmijmy się faktami, ok?
Strasznie to naciągane co napisałeś - z jednej strony Kościół ma się nie mieszać do polityki, z drugiej ma się odwoływać do każdej deklaracji? Czy tylko do tych (deklaracji) wybranych - przez lewicę? ;)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Śr sie 13, 2008 20:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4103
Post 
Ostatnie posty został przeniesione:

viewtopic.php?t=17614

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Cz sie 14, 2008 11:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 31, 2006 9:38
Posty: 342
Post 
Asienkka napisał(a):
niewierny napisał(a):
Wytłumaczyć można bardzo prosto. Rodziny chrześcijańskie, w których występuje zjawisko przemocy (najczęściej w stosunku do dzieci, rzadziej do żony), to rodziny konserwatywne, oparte na modelu silnego ojca. Ojciec uzurpuje sobie prawo do karcenia swoich dzieci przemocą bo tak z nim postępował jego rodziciel. Do bicia żony dochodzi rzadziej, lecz powód jest taki sam - wiodąca rola ojca rodziny, dająca mu "władze" nad pozostałymi jej członkami. Mówiąc prościej - konserwatywna rodzina katolicka ma dużą skłonność do przejmowania tradycji (w tym tradycji bicia po przodkach). Należy również zwrócić uwagę na fakt, że zjawisko to raczej nie występuje wśród rodzin zamożniejszych, właśnie z tej przyczyny, że bieda i brak wykształcenia wspomagają konserwacje poglądów i zachowań oraz patologie.

Ciekawe :)
Sam to wymyśliłeś - czy dokopałeś się do jakiś badań?


Raczej sam tego nie wymyślił. To stary marksistowski pogląd. Marks nienawidził kapitalizmu jako żydowskiego wynalazku, powodu nieszczęść ludzkości. Podobnie nienawidził patriarchalizmu (syn rabina), do tego był satanistą co w zasadzie wszystko tłumaczy.
Poglądy przedstawione przez niewiernego są odzwierciedleniem takiej oto interpretacji Dziesięciorga Przykazań.

Czcij ojca swego i matkę swoją - stworzone przez wczesnych Hebrajczyków dla podkreślenia dzieciom faktu , że są prywatną własnością rodziców.

Nie zabijaj – przypisano klasie panującej , że ich ciała stanowią własność prywatna i dlatego powinno być chronione wraz z innymi własnościami prywatnymi.

Nie cudzołóż ; Nie pożądaj zony bliźniego swego – stworzone dla wypełnienia idei , że mąż jest panem domu , a żona – należącą do niego własnością prywatną.

Na pozór wydawać się to może niedorzeczne , ale znalazło to wszystko odzwierciedlenie w rewolucyjnym Kraju Rad w dekrecie z 1919 roku.

Z dniem 1 marca 1919 roku znosi się prawo do posiadania kobiet w wieku od 17 – 32 lat Kobiety nie mogą być dłużej uważane za własność prywatną i wszystkie stają się własnością narodu… . Każdy mężczyzna pragnący uczynić użytek ze znacjonalizowanej niewiasty musi posiadać , wydane przez rade administracyjna związku zawodowego lub przez rade delegatów zaświadczenie stwierdzające , że należy do klasy robotniczej .(…)
Następnie stwierdzał , że ciężarna otrzyma czteromiesięczny urlop i trzymiesięczny po urodzeniu dziecka , lecz wówczas w miesiąc po porodzie zostanie umieszczone dziecko w instytucji zajmującej się opieka nad nimi i ich wychowaniem .
Dekret stanowi dalej :


(…) Nie ma czegoś takiego jak gwałcona kobieta przez mężczyznę; Ten kto mówi ,że gwałt jest złem , odrzuca Komunistyczna Rewolucję Październikowa . Bronić zgwałconej kobiety to okazać się burżujem i zwolennikiem własności prywatnej


Mamy tu przykład traktowania wszystkiego i wszystkich w kategoriach własności w pierwszym naturalnym okresie rewolucji. Marksistom tez zawdzięczamy istnienia tego poglądu.. Marksistowskie wyzwolenie kobiet było pojmowane instrumentalnie . Potrzeba było siły wyborczej , rozerwania więzów małżeńskich (patrz Ibarruri), natomiast praktyce marksistów kobiety jako takie nie obchodziły. Dalej w ZSRR wprowadzono rozwody za pomocą wysłania kartki pocztowej , aborcje. Dopiero Stalin w 1934 roku zabronił aborcji, potrzeba było żołnierza do wojny, ograniczono rozwody.
Dość szybko nastąpiło odejście od dekretowego myślenia, natomiast idee marksistów są wiecznie żywe , szczególnie sposób interpretacji 10 przykazań. Później feministki ( i nie tylko ) na całym świecie szybko przejęły te poglądy , do których dorobiono ideologie. (walka klas zastapiona przez walkę płci)

Tyle genezy tych staroświeckich poglądów. Jest jeszcze tu drugie nieporozumienie, ale o tym za parę dni , muszę znaleźć chwilę czasu. :)


Pt wrz 12, 2008 23:39
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 31, 2006 9:38
Posty: 342
Post 
Przejdę teraz do kolejnego medialnego stereotypu wykorzystanego przez niewiernego który napisał:

Cytuj:
Ojciec uzurpuje sobie prawo do karcenia swoich dzieci przemocą bo tak z nim postępował jego rodziciel. Do bicia żony dochodzi rzadziej, lecz powód jest taki sam - wiodąca rola ojca rodziny, dająca mu "władze" nad pozostałymi jej członkami. Mówiąc prościej - konserwatywna rodzina katolicka ma dużą skłonność do przejmowania tradycji (w tym tradycji bicia po przodkach).


Polecam tę stronę. Być może szokujące to dane , niemniej żyjemy do dobie społeczeństwa informatycznego. Oznacza to ,że problem istnieje jeśli jest medialnie rozdmuchiwany , przemilczany nie istnieje w świadomości ludzkiej. Jak powyższe dane mają się medialnego obrazu, do pseudoteorii o katolicyzmie ? USA, Australia nie są i nie były katolickie niemniej tam powstały
następujące badania , które są obecnie tematem tabu . Część odpowiedzi znajdziemy tutaj. Reszta odpowiedzi na pytanie jest banalnie prosta. Obecne w Polsce filmy teledyski zachęcające do bezkarnej przemocy wobec mężczyzn, uniemożliwianie reakcji (łatwo można to rozwiązać ) są tego powodem. Przemoc rozumiana szerzej wynika zawsze z bezkarności społecznego przyzwolenia , co dokładnie podają linki. Mam tu też naukowe opracowanie o sytuacji w Polsce. , nie pasujące do stereotypów , więc pomijane milczeniem. Jak widać nie ma to nic wspólnego z katolicyzmem. Te teoryjki mają swoja genezę, teraz powtarzanie ich oznacza otumanienie czarną seksistowską propagandą . Dobrze jest spojrzeć czasem spojrzeć nieco szerzej , poszukać poza obrazkami z telewizora. Warto też zrewidować te staroświeckie antykatolikie teorie, nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością.


Cz wrz 18, 2008 22:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
W temat "Przemoc w rodzinie chrześcijańskiej" świetnie wpisują się artykuły opublikowane w styczniowym wydaniu "W drodze":
http://mateusz.pl/wdrodze/nr425/01.htm
http://mateusz.pl/wdrodze/nr425/02.htm
http://mateusz.pl/wdrodze/nr425/03.htm

Kolejny jest na nieco inny temat, ale też polecam: http://mateusz.pl/wdrodze/nr425/04.htm

Pierwszy zwraca uwagę na krzywdę wyrządzaną dzieciom w tzw. "normalnej rodzinie" z punktu widzenia dorosłej kobiety:

Cytuj:
Dziecko przyjmuje słowa i postawy rodziców jak dogmaty. Kiedy jest ganione za wszystko, zaczyna wierzyć, że jest nieudane i gorsze niż inni. Kiedy mówi rodzicom, że jest traktowane gorzej niż pozostałe rodzeństwo, i słyszy, że mu się wydaje, przestaje wierzyć, że dobrze ocenia rzeczywistość. Kiedy zwierza się ze swoich najskrytszych myśli i uczuć, a rodzice wykorzystują to podczas kolejnej kłótni, przestaje ufać ludziom. Kiedy próbuje znaleźć ochronę przed jednym z rodziców u drugiego, a spotyka ich złą solidarność, czuje się odrzucone. Gdy zamiast zrozumienia swojego poczucia krzywdy, natrafia na żądanie zrozumienia uczuć rodziców, gdy wszystkie zachowania rodziców są usprawiedliwiane, a jego niezrozumiane i potępiane, zaczyna widzieć świat jako miejsce, w którym doświadcza się zła i nieszczęścia, w którym wszystko musi skończyć się źle. Gdy rodzice wymuszają na dziecku podporządkowanie się ich woli, traci ono zdolność powiedzenia „nie” nawet wtedy, gdy to może ocalić życie. Gdy rodzice nie pomagają dziecku radzić sobie ze swoimi emocjami, odbierają mu także szansę na dokonywanie wyborów. Rodzice potrafią także wprowadzić atmosferę, w której dziecko nie ma możliwości zadania pytania, opowiedzenia o sobie, swoich przeżyciach i uczuciach. Młody człowiek nie ma wyboru – może odrzucić rodziców, ale i tak nosi ich w sobie, albo próbuje się podporządkować ich regułom i bywa używany jako pocieszyciel, przyjaciel, kozioł ofiarny, oparcie. Tylko że wtedy zupełnie gubi siebie, traci narzędzia, dzięki którym może realizować osądy własnego sumienia.


Drugi - to ostrzeżenie przed zaborczością matki wobec syna - głos "pięćdziesięcioletniego kawalera" - jak się autor podpisuje:
Cytuj:
Co powinien robić „dobry wychowawca”? Według tradycyjnych, ukształtowanych w naszym kręgu kulturowym poglądów powinien wpajać określony system wartości ujęty w zbiorze zakazów i nakazów. Mi zakazywano i nakazywano, nie pozwolono rozwijać się jak mężczyźnie, który nie boi się ryzyka i odpowiedzialności, który ma odwagę podejmować własne decyzje i poczuwa się do odpowiedzialności za nie, który ma swoje zdanie, jest otwarty na świat, a przede wszystkim jest zdolny do założenia własnej rodziny. Przeciwnie, wpojono mi przekonanie, że jestem słaby, chorowity, że muszę ciągle na siebie uważać, że lepiej, ażebym w nic się nie angażował, że lepiej nie ryzykować i nie podejmować wyzwań, a raczej trzymać się tego, co sprawdzone i bezpieczne. Mówiono mi też, że mam „słuchać starszego, aby uniknąć złego”, a ja słuchałem, słuchałem i… przegrywałem! Teraz wiem, że zwłaszcza od mamy dostawałem raz po raz sygnały, żeby pozostać dużym dzieckiem i najlepiej zostać z mamą, bo to bezpieczny sposób na życie. Pokutowała też przez lata zaszczepiona mi bezradność, „życiowa mądrość” głosząca, że najlepiej w nic się nie mieszać, stać z boku i – jak w znanej piosence – „w razie czego nie tracić nic”. Przecież lepiej nie działać, nie brać na siebie odpowiedzialności, lecz narzekać, użalać się nad sobą, dogadywać i zazdrościć innym, którzy potrafili wziąć życie w swoje ręce. Taki model wychowania, który znacznie utrudnił mi wejście w dorosłe życie, a w szczególności – bardzo skutecznie – założenie własnej rodziny, trudno przecież uważać za neutralny pod względem etycznym, ergo miało miejsce zło. Jednak zdaje się, że takie zło nie jest przedmiotem zainteresowania Kościoła, a na pewno nie jest to zło wystarczająco zauważane. Śmiało mogę powiedzieć, że to, co stało się moim przekleństwem, nie jest w Kościele wyraźnie napiętnowane, przy ogromnym za to nacisku na sprawy doktrynalne. Stąd też trudno przy braku świadomości tego zła mówić o winie moralnej.
Plus inne, ciekawe spostrzeżenia, cenne zwłaszcza w świetle dominacji w "Rodzinie chrześcijańskiej" tematów "okołoseksualnych":
Cytuj:
Według tego, co dowiedziałem się od terapeutów, zostałem dość skutecznie, choć nieświadomie, wykastrowany psychicznie przez własną matkę. W Kościele o tym… cicho sza! Kościół, deklarując „prorodzinność”, zagrożenia dla rodziny widzi przede wszystkim w nieprzestrzeganiu wymogów swojej doktryny: aborcja, antykoncepcja, zapłodnienie in vitro, seks przed zawarciem sakramentalnego małżeństwa, rozwody itp. Nie ma, moim zdaniem, wystarczającego zaakcentowania tego, co jest treścią najbardziej naturalnych pragnień człowieka. Z punktu widzenia Kościoła nic chyba złego się nie dzieje, jeżeli nie ma rozwodu, jeżeli nie ma „wolnego związku”, jeżeli nie ma aborcji, jeżeli nie ma zapłodnienia in vitro, jeżeli nie ma antykoncepcji. Wobec toksycznych zachowań, z jakimi się spotkałem, Kościół nie gardzi permisywizmem i mówi: „Dlaczego nie?”. Nie mogę się zgodzić na bagatelizowanie tego problemu. Nie powinno być tak, że istnieją zjawiska, których nauka Kościoła wprost nie napiętnuje, choć są one z miłością bliźniego – a więc z Dekalogiem – na bakier.


Polecam i czekam na odzew.

_________________
"Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?


Wt lut 03, 2009 8:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sty 23, 2009 12:37
Posty: 196
Post 
ja moge polecic ksiazke pt "toksyczni rodzice" autorke sprawdze i podam jutro. pozycja calkowicie swiecka ale bardzo pieknie ujmujaca problem. autorzy psychoterapeuci opisuja w niej wiele przypadkow. okazuje sie ze "toksycznosc" rodzicow to nie tylko alkoholizm i znecanie sie fizyczne....


Śr lut 04, 2009 8:51
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23
Posty: 1814
Post 
Susan Forward. Toksyczni rodzice.

_________________
"Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?


Śr lut 04, 2009 9:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 28, 2009 11:35
Posty: 66
Post 
niewierny napisał(a):
Wytłumaczyć można bardzo prosto. Rodziny chrześcijańskie, w których występuje zjawisko przemocy (najczęściej w stosunku do dzieci, rzadziej do żony), to rodziny konserwatywne, oparte na modelu silnego ojca. Ojciec uzurpuje sobie prawo do karcenia swoich dzieci przemocą bo tak z nim postępował jego rodziciel. Do bicia żony dochodzi rzadziej, lecz powód jest taki sam - wiodąca rola ojca rodziny, dająca mu "władze" nad pozostałymi jej członkami. Mówiąc prościej - konserwatywna rodzina katolicka ma dużą skłonność do przejmowania tradycji (w tym tradycji bicia po przodkach). Należy również zwrócić uwagę na fakt, że zjawisko to raczej nie występuje wśród rodzin zamożniejszych, właśnie z tej przyczyny, że bieda i brak wykształcenia wspomagają konserwacje poglądów i zachowań oraz patologie.


W jakiejś części się zgadzam z tym co piszesz, tak jak zgadzam się z prof. Magdaleną Środą, która na jednej z konferencji stwierdziła, że wpływ na przemoc ma katolicki model rodziny. Kościół według niej może wprost nie akceptuje przemocy, ale też jakos znacząco jej nie przeciwdziała. Ja uważam, że owszem pokutuje u nas model silnego ojca, który ma prawo bić dzieci. Istnieje bardzo cienka granica miedzy klapsem a maltretowaniem i często się ją przekracza. Panuje też pogląd, że nie nalezy się wtrącać w sprawy wewnętrzne rodziny, więc rzadko zdarzają się interwencje sąsiadów słyszących odgłosy awantury. Ja mam natomiast nietypową sytuację u sąsiadów za ścianą. Awantury inicjuje tam żona i matka. Agresja w równym stopniu skierowana jest do syna i męża. Nie wiem czy dochodzi do rękoczynów, ale na pewno jest to agresja słowna. Na zewnątrz jest to bardzo miła kulturalna rodzina. Dziwi mnie bardzo i niepokoi cały mechanizm tej agresji. Chyba powodem jest to, że podstawą agresji jest władza w małżeństwie. Jeśli mężczyzna nie ma dostatecznie apodyktycznego charakteru, czasem ta władzę przejmuje kobieta. Można by walczyć z agresją promując model dialogowy i partnerski, gdzie mąż i zona maja równe pozycje. Ja nigdy nie pozwalam się nawet rodzinie czy znajomym odnosić do siebie jako do głowy, czy pana domu. Wszystkim mówię, że u nas obie strony maja takie same pozycje, co wywołuje oczywiście kontrowersje u osób tradycyjnie wierzących.

_________________
http://feminista007.bloog.pl/


Śr lut 04, 2009 9:26
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL