| Autor |
Wiadomość |
|
Po cichu
Dołączył(a): Pt sie 29, 2008 13:00 Posty: 61
|
Dokładnie to samo rzuciło mi się w oczy. Z fragmentu KKK jasno wynika, że stosowanie NPR'u w celu planowania nie-poczecia jest wewnętrznie złe.
|
| Pt lis 28, 2008 9:30 |
|
|
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Kamala napisał(a): Albo wolno sterowac plodnoscia i metody sa drugorzedne, albo jakiekolwiek ograniczanie plodnosci jest grzechem, wiec i npr nalezy odrzucic.
Wolno płodność obserwować i wyniki obserwacji wykorzystywać do planowania rodziny. Sterować nie wolno, chyba że w kierunku jej zwiększania (np. leczenie bezpłodności).
Tak ja to rozumiem. Mogę się z tym zgadzać lub nie, ale różnica jakościowa między NPR a sztuczną antykoncepcją wydaje się dość wyraźna.
|
| Pt lis 28, 2008 10:05 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
to dobrze, ze potrafisz to wyrazna roznice zobaczyc. Niestety, ja potrafie tylko widziec roznice miedzy intencja a praktyka.
Jezeli planowanie rodziny jest dopuszczalne, to metoda (pomijam srodki wczesnoporonne), powinna byc drugorzedna. szczegolnie w malzenstwach "z problemami".
Jezeli niedopuszczalne jest ubezpladnianie wspolzycia, to niestety npr tez pod to podlega. W koncu po to stosujemy npr, zeby nie miec (raczej mniejszosc, zeby miec) dzieci.
Metoda, ktora propaguje liquid, nie wydaje mi sie byc zgodna z celem malzenstwa, jakim jest obraz jednosci (i stan sie jednym cialem), a przynajmniej nie powinna byc "normalna" dla kazdego malzenstwa, ktore nie chce (nie moze?) miec wiecej dzieci (patrz zalecenia sw. Pawla)
|
| Pt lis 28, 2008 10:19 |
|
|
|
 |
|
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
liquid napisał(a): Według mnie jest wyjątkowo jasno napisane "traci prawo do współżycie". Nie wiem, czego się tu można innego doczytać. Dokładnie to samo, co napisałem wcześniej: TM pisze, o sytuacji, kiedy jedna ze stron wymusza pożycie, a druga tego nie chce - określa kiedy może odmówić bez grzechu. Przez analogię (przypadek a)) - KK nie zabrania podjęcia stosunków ze współmałżonkiem który zdradził - zezwala jedynie na odmowę. liquid napisał(a): Chodzi o to, że KK nie daje prawa do wyboru odpowiedniego sposobu regulacji poczęć i autorytatywnie stwierdza, że tylko NPR jest dozwolone. Dlatego (obraziwszy sie na tę sytuację) wybrałeś sposób najbardziej radykalny? Na zasadzie: na złość babci odmrożę sobie uszy? liquid napisał(a): Czym naprawdę są przepisy ustanowione przez KK? Niektórzy tutaj uważają, że przepisy KK są do bezwzględnego stosowania, a inni że są kamieniem u szyi i nie należy ich brać dosłownie. To rodzi jednak poważne pytanie o stosunek do nauczania KK i o rację. Niektórzy - a Ty jak uważasz? liquid napisał(a): Jak dotąd żadnych rozsądnych propozycji, które by wynikały wprost z nauki KK Tych, które wynikają bezpośrednio nie trzeba było szukac na forum. Oficjalna linia jest znana. Niestety tu zawiodła... liquid napisał(a): A zatem sprawy nie wyglądają raczej na czarno-białe.
Otóż to...
Dlatego osobiście daleki jestem od jednoznacznych potepień stosowania ak - w sytuacji kiedy dzici dawno są. Jak powiedział ów kardynał: są to kwestie, których nie można ujmować abstrakcyjnie. A mówienie, że w każdej sytuacji godziwy jest wyłącznie stosunek kończący się złożeniem (brr...) jest, moim zdaniem, samo w sobie niegodziwe.
Czy jestem liberałem?
Raczej nie.
|
| Pt lis 28, 2008 11:15 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Kamala napisał(a): Jezeli planowanie rodziny jest dopuszczalne, to metoda (pomijam srodki wczesnoporonne), powinna byc drugorzedna. szczegolnie w malzenstwach "z problemami". Ale pomijasz środki wczesnoporonne. Dlaczego, skoro ważny jest cel, a nie metoda? Ja też nie akceptuję środków wczesnoporonnych (w szczególności takich, których podstawowym działaniem jest działanie wczesnoporonne), dlatego że niszczą nowe życie. Mam poważne wątpliwości, czy taka metoda jest przynajmniej moralnie neutralna, więc wolę jej nie stosować. W przypadku sztucznej a/k uzasadnienie dla "nie" brzmi: dlatego że obezpładnia stosunek. Niestety, mimo zaznajomienia się z tematyką i rozważenia problemu w sumieniu (w moim odczuciu uczciwym), nie potrafię dostrzec moralnego ryzyka w takim postępowaniu. Czyli dostrzegam różnicę między sztuczną a/k (nieporonną) a NPR, ale uważam, że jest to różnica moralnie obojętna. Kamala napisał(a): Jezeli niedopuszczalne jest ubezpladnianie wspolzycia, to niestety npr tez pod to podlega. W koncu po to stosujemy npr, zeby nie miec (raczej mniejszosc, zeby miec) dzieci.
Cel może być ten sam, ale NPR nie obezpładnia współżycia. NPR pozwala prognozować, kiedy współżycie będzie bezpłodne i wykorzystać ten fakt.
Powiedzmy, że masz w domu termometr czy barometr, robisz regularne pomiary, rysujesz wykresy u na ich podstawie wyznaczasz dni bez deszczu z dużą dokładnością. Dozwolone jest zbieranie danych pomiarowych, opracowywanie prognoz i wychodzenie na spacer jedynie w dni suche, o ile istnieją ku temu odpowiednie przesłanki. Niedozwolone jest zakładanie kurtek przeciwdeszczowych czy nawet gumowych kapturów, bo to już sztuczne "obezdeszczowiane" naturalnego zjawiska pogodowego. Zakładamy bowiem, że jeśli wbrew Twoim przewidywaniom jednak spadnie deszcz, to taka była wola Boża i nie wolno się jej sprzeciwiać (przynajmniej ja tak to rozumiem).
|
| Pt lis 28, 2008 12:08 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Mysle, ze nie mamy co sie nawzajem przekonywac, bo mam wrazenie ze mamy podobne poglady.
Jezeli mozna w ogole planowac rodzine, to powinno by obojetne, czy za pomoca npr, czy prezerwatywy. Szczegolnie kiedy np. zona ma cykle kilkutygodniowe, badz kilkumiesieczne, albo maz przyjezdza po 3 miesiacach na weekend do domu a zona akurat "nie moze".
Ze juz nie powiem, ze zmuszanie malzenstwa do calkowitej abstynencji, tudziez dystansu cielesnego, bo pieszczoty jakiekolwiek tez sa zabronione, ze wzgledu na to, gdzie (lokalizacyjnie) pewne substancje musza ladowac.... uwazam za niszczenie zwiazku malzenskiego.
A srodki wczesnoporonne szkodza ewentualnemu zyciu poczetemu. Nam chodzi jednak o zapobieganie a nie zabijanie.
|
| Pt lis 28, 2008 19:04 |
|
 |
|
asiaq_s
Dołączył(a): So lis 01, 2008 12:14 Posty: 12
|
Zgadzam się z Gussowną, bo czytam Ewangelię: Przykazanie Miłości, Osiem Błogosławieństw, przypowieści i nie mogę uwierzyć, by Wszechmogący bardziej miał nam za złe prezewatywę od tego, że dzieci miały na codzień do czynienia ze sfrustrowanymi, rozgoryczonymi swoim życiemi rodzicami.
Sam Jezus w scenie z łuskaniem kłosów dał zdaje się przykład swojego stosunku do ślepego, bezrefleksyjnego przestrzegania prawa (???) i tego, że ważniejszy jest człowiek (niż prawo),  a prawo jest dla człowieka, nie odwrotnie.
|
| So lis 29, 2008 9:37 |
|
 |
|
Gussowna
Dołączył(a): Wt paź 14, 2008 15:46 Posty: 26
|
W tym temacie dało mi jeszcze do myślenia to, co ostatnio wyczytałam - mianowicie to, iż osoby wyznania prawosławnego nie mają żadnego problemu w tej materii, bo ich zwierzchnicy nie mieszają się aż tak głęboko w sprawy małżeńskie, zabrania się jedynie aborcji i środków poronnych. Muszę to jeszcze potwierdzić, ale jeśli tak rzeczywiście jest, to już kompletnie nic nie rozumiem (albo zaczynam rozumieć zbyt wiele:( )- W kwestiach teologicznych nie ma między katolikami i prawosławiem żadnych różnic. Jedyne różnice to liturgia, obrzędy, zwierzchnictwo. Sprawy drugorzędne. Nasz Trójjedyny Bóg jest ich Trójjedynym Bogiem. Credo takie samo. To samo Pismo. I inna moralność????!!!!!!!!! Ich Bóg nie potępi za prezerwatywy, nas tak???!!!
Ja to muszę sprawdzić.
P.S.-Liquid, dzięki za etykietkę liberała!:))) Powiem znajomym. Ale nie przy jedzeniu, bo się zakrztuszą!:)))
Po prostu uważam za moralnie złe ogołacanie żony z daru współżycia. Tyle. Jako żona. I kobieta.
_________________ "Jesteśmy inni, każde z nas ma swoje tajemnice ciemne..."
|
| So lis 29, 2008 14:42 |
|
 |
|
Inny_punkt_widzenia
Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09 Posty: 3858
|
! Gussowna napisał(a): Ich Bóg nie potępi za prezerwatywy, nas tak Ilu znasz jeszcze Bogów ? A ja myślę , że za urzywanie prezerwatyw to nie Bóg potępia , ale ludzie .
|
| So lis 29, 2008 21:14 |
|
 |
|
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
inny chyba zle zrozumiałeś to zdanie o potępieniu. ,,Ich "czyli ludzi wyznania prawosławnego
|
| So lis 29, 2008 22:13 |
|
 |
|
Jacson
czasowo zablokowany
Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 18:38 Posty: 303
|
Powiem Ci co powinnaś zrobić - modlić się.
I mówię całkiem poważnie - jak nie wiesz co robić to wzywaj Ducha Świętego aby Cię oświecił i proś o dar rozeznania...
w tym przypadku także - uzdrowienie relacji 
|
| So lis 29, 2008 23:25 |
|
 |
|
Gussowna
Dołączył(a): Wt paź 14, 2008 15:46 Posty: 26
|
Prawda, jest jeden Bóg- dla katolików i prawosławnych.
A modlitwę też polecam. W sumie sama obrałam tę drogę- modlę się o dobre rozeznanie. Mam jeszcze kilka miesięcy, jak się będę uparcie modlić, to z pewnością jakieś efekty będą.
Z drugiej strony inni małżonkowie też się z pewnością modlili, a wątpliwości nadal mają...
 ((
_________________ "Jesteśmy inni, każde z nas ma swoje tajemnice ciemne..."
|
| Pn gru 01, 2008 14:12 |
|
 |
|
liquid
Dołączył(a): Cz mar 13, 2008 6:47 Posty: 110
|
Jak dotąd wiele rozmawiamy o metodzie. Zastanawiam się nad bardziej fundamentalnym zagadnieniem:
Cytuj: Czy katolik ma prawo do podjęcia decyzji o posiadaniu/nieposiadaniu dziecka/dzieci?
Być może wyda się wam, że to przewrotne postawienie problemu. A jednak...
Podejmując taką czy inną decyzję spodziewamy się osiągnięcia pewnego lub bardzo prawdopodobnego efektu. Podejmuję decyzję przejścia na drugą stronę ulicy - mam nadzieję za chwilę znaleźć się po drugiej stronie; decyduję się wyprzedzić samochód - spodziewam się za chwilę kontynuować jazdę po swoim pasie drogi i byc może szybciej i sprawniej dojechać do celu; podejmuję decyzję wejść na Mount Everest - ...
Ano właśnie: w tym momencie zauważamy, że nie wystarczy decyzja. Albo inaczej: decyzja jest wymagana, ale również umiejętności, przygotowanie, organizacja itp. Czyż, jeśli któregoś z tych elementów zabraknie, mogę się spodziewać, że podjęta decyzja ma szanse powodzenia? Rozsądek nakazuje odpowiedzieć przecząco.
A teraz: czy mogę podjąć decyzję o nieposiadaniu dziecka? Nie mówmy tutaj wyłącznie o decyzji, niezwiązanej z umiejętnościami, przygotowaniem, organizacją. Mówmy o całości spraw.
Dyskutując o skuteczności takiej czy innej metody zapominamy, że skuteczność, a zatem - mówiąc językiem matematyki - odpowiednio wysokie prawdopodobieństwo zadziałania metody jest uwarunkowane jej prawidłowym zastosowaniem. Dlatego bardzo często zwolennicy i propagatorzy NPR twierdzą, że prawidłowo zastosowane NPR jest skuteczne nie mniej niż inne metody. Pamiętajmy jednak, że prawdopodobieństwo skuteczności NPR jest silnie uwarunkowane prawidłowym jej zastosowaniem. Inaczej mówiąc, nieprawidłowe zastosowanie NPR (błędne pomiary, błędne wnioski itp) znacząco obniża skuteczność całej metody.
Dlatego powiedziałem o tym, że bardziej naturalne byłoby aby małżeństwa same decydowały o wyborze metody. W tej bowiem sytuacji - skoro jest możliwe, że NPR, jedynie dopuszczone przez KK, nie gwarantuje odpowiednio wysokiej skuteczności - zasadne wydaje się pytanie, czy KK w ogóle przyznaje prawo do podejmowania decyzji o ilości dzieci. Jeśli tak, KK musiałby nałożyć na małżonków wymaganie wszechstronnego poznania metody, lub zabronić wstępowania w związek małżeński, jeśli się tej metody nie pozna.
Co jeszcze mnie skłoniło do tego wywodu? Dwa cytaty:
1. Na pewnym forum znalazłem taką mniej więcej wypowiedź: trzeba zdać się na wolę Boga (nieskuteczność metody); człowiek nie może czuć się panem swego i innych życia.
2. "Jak można nie chcieć mieć dzieci, lub nie chcieć mieć ich więcej?..." To zdanie wypowiedziała pewna amiszka, matka 7 czy 10 dzieci. Z jednej strony to zdanie ma wiele uroku, ale z drugiej strony - nie każdy by w ten sposób postępował.
|
| Pn gru 01, 2008 19:55 |
|
 |
|
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
liquid napisał(a): Czy katolik ma prawo do podjęcia decyzji o posiadaniu/nieposiadaniu dziecka/dzieci?
Konkretnie o posiadaniu/nieposiadaniu więcej dzieci?
Oczywiście, że ma - nikt tego prawa nie neguje (przynajmniej w naszym kręgu kulturowym) - nawet Kościół.
Kościół jedynie naucza, że metody stojące za tą decyzją muszą być godziwe.
A że definicja godziwości stanowi źródło rozbieżności zdań - to kwestia na osobny wątek. Ale myślę, że w definiowaniu nalezy jednak zachować pewien obszar którego będziemy się trzymać, bo w przeciwnym wypadku pojawiają sie takie pytania, jak w innym wątku postawił Pytajnik: Jak więc z jednej strony można uniknąć stworzenia rodziny wielodzietnej z dziećmi żyjącymi w nędzy bez zdobyczy współczesnej antykoncepcji i aborcji
Co do wymogu prawidłowości zastosowania - każda z metod tego wymaga. Dochodzisz przy tym do zaskakujących konstrukcji myślowych: skoro jest możliwe, że NPR...nie gwarantuje odpowiednio wysokiej skuteczności - zasadne wydaje się pytanie, czy KK w ogóle przyznaje prawo do podejmowania decyzji o ilości dzieci. Jeśli tak, KK musiałby nałożyć na małżonków wymaganie wszechstronnego poznania metody, lub zabronić wstępowania w związek małżeński, jeśli się tej metody nie pozna.
Logiczna ta myśl (i końcowy wniosek) byłyby gdyby KK nakazywał ogranicznie ilości dzieci metoda NPR. Ale jak doskonale wiesz KK tego nie nakazuje lecz jedynie dopuszcza taką możliwość. O co więc chodzi?
|
| Wt gru 02, 2008 7:40 |
|
 |
|
Color
Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 10:25 Posty: 254
|
Krzysztof_J napisał(a): O co więc chodzi?
Może o odpowiedzialne rodzicielstwo, którego wielu nie potrafi realizować przy użyciu metod naturalnych?
|
| Wt gru 02, 2008 8:07 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|