Chodzić do spowiedzi mimo braku poprawy????
| Autor |
Wiadomość |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
ennnn, pamiętaj, że przyjęcie Komunii w stanie grzechu ciężkiego jest świętokradztwem i samo w sobie jest grzechem ciężkim.
ennnn, a Ty byś chciała chodzić od czasu doczasu, gdy masz grzech ciężki do spowiedzi, ale nie tak często jak rodzina każe czy może w ogóle? Bo jest różnica.
Powiedz mi jeszcze, czym jest dla Ciebie spowiedź?
Chciałbym bardzo gorąco polecić Tobie i każdemu z wątpliwościami i trudnościami związanymi ze spowiedzią:
"Przewodnik dla zniechęconych
spowiedzią i Mszą Świętą" online
http://mateusz.pl/ksiazki/pdzsims/
szczególnie część o spowiedzi - to jest taki przewodnik nie dla starych wyjadaczy, tylko właśnie dla zniechęconych i znużonych.
Np. rozdział pierwszy "Dlaczego unikam spowiedzi?":
http://mateusz.pl/ksiazki/pdzsims/przewodnik_01_p1.htm
Pozdrawiam
Bóg z Tobą! 
|
| Cz gru 18, 2008 9:13 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
mateola napisał(a): Danka napisał(a): (...) ale spokoju sumienia w ten sposób nie znajdziesz. A tego - nie wiemy. Spowiedź jest sakramentem. To bezpośrednie spotkanie z Bogiem. Czy nie wchodzimy w Jego kompetencje, osadzając?
mateola- jeśli ktoś chodzi do spowiedzi dla spokoju mimo braku chęci poprawy, jak ennnn sama napisała, to taka spowiedź jest nieważna. Mocne postanowienie poprawy jest warunkiem dobrej spowiedzi ...
Czy spowiedź nieważna może zapewnić spokój sumienia ?
|
| Cz gru 18, 2008 9:54 |
|
 |
|
Danka
Dołączył(a): Cz lut 02, 2006 19:39 Posty: 227
|
mateola - chyba nie zrozumiałaś o co mi chodziło więc wyjaśniam: pójście do komunii z grzechem ciężkim (a zdawało mi się, że o tym mówi ennnn) na sumieniu z cała pewnością spokoju sumienia nie przyniesie.
_________________ Obróć twarz ku słońcu-a cień zostanie z tyłu
|
| Cz gru 18, 2008 10:14 |
|
|
|
 |
|
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
baranek napisał(a): mateola- jeśli ktoś chodzi do spowiedzi dla spokoju mimo braku chęci poprawy, jak ennnn sama napisała, to taka spowiedź jest nieważna. Mocne postanowienie poprawy jest warunkiem dobrej spowiedzi ... Formalnie - tak. Trzeci z kolei z pięciu.
Ale jak faktycznie będzie podczas tego spotkania grzesznika z Bogiem, tego nie wiemy. Czy możemy z góry zakładać, że taka spowiedź nie przyniesie dobrych rezultatów, że postanowienie poprawy nie pojawi się w jej trakcie, czy w jej wyniku... ? W końcu kapłan może w trakcie spowiedzi wyzwolić w człowieku chęć odmiany swojego życia... pamiętam taką scenę z filmu o O. Pio - dlatego o tym wspominam.
Danka - fakt, skupiłam się na spowiedzi.
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
| Cz gru 18, 2008 15:07 |
|
 |
|
ennnn
Dołączył(a): Śr gru 17, 2008 21:21 Posty: 2
|
Spowiedź właśnie jest dla mnie czymś ważnym i nie chcę tak po prostu odbębnić, jak mi karze rodzina. Chciałabym być gotowa i być przekonana, że żałuje, a co najważniejsze mieć nadzieje, że się zmieni. A co do niektórych grzechów wiem, że się to nie zmieni.. bo nie chcę i nie łatwo zmienić…. Czuje potrzebę iść do spowiedzi dopiero na wielkanoc, po uświadomieniu sobie paru rzeczy i rozwiązaniu pewnych problemów ze sobą.
DZIĘKUJE ZA WASZE WYPOWIEDZI, dały mi do myślenia, i na pewno na sam pokaz bez uprzedniej spowiedzi, nie pójde do komunii... chyba że na prawde coś mnie strzeli..
:/
Dzięki, Pozdrawiam.
|
| Cz gru 18, 2008 18:23 |
|
|
|
 |
|
Danka
Dołączył(a): Cz lut 02, 2006 19:39 Posty: 227
|
ennnn czytając twój ostatni post przypomniała mi się pewna historyjka, którą opowiada się dzieciakom na katechezie:
W ogrodzie siedzi Ojciec a obok biega jego syn, który w pewnym momencie chciał przesunąć ogromny kamień zawadzający na ścieżce. Na początku pcha siłą swoich ramion, potem szuka drągów, tworzy dźwignie, ale kamień ani drgnie. Przybiega do ojca i mówi patrz tato, jaki ten kamień jest wielki, nie da się go odsunąć. Wtedy ojciec pyta czy zrobił wszystko, aby przesunąć kamień. Syn odpowiada, że wszystko, wtedy słyszy: Synu nie wszystko, nie poprosiłeś mnie o pomoc. Podchodzi z synem do kamienia i powoli przesuwają go poza obręb ogrodu.
Który ze sposobów wypróbowujesz aby rozwiązać swój problem.....(to oczywiście pytanie retoryczne).
_________________ Obróć twarz ku słońcu-a cień zostanie z tyłu
|
| Cz gru 18, 2008 19:09 |
|
 |
|
anek
Dołączył(a): Pn gru 05, 2005 14:02 Posty: 93
|
Pięknie  Odważyłam się na spowiedź
Wczoraj wyspowiadałam się przed Pasterką - dobrze jest mieć znjomego Księdza w takiej sytuacji
Przyznam, że nie było łatwo, bo gdy powiedziałam kiedy byłam ostatni raz u spowiedzi to się "zacięłam" i przez jakieś 10 minut nic nie powiedziałam
Na szczęście się "odblokowałam" i wyznałam to, co mi ciążyło na sumieniu.
Cudownie jest przeżyć Święta z Jezusem w sercu 
|
| Cz gru 25, 2008 21:11 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
anek napisał(a): Pięknie  Odważyłam się na spowiedź Wczoraj wyspowiadałam się przed Pasterką - dobrze jest mieć znjomego Księdza w takiej sytuacji Przyznam, że nie było łatwo, bo gdy powiedziałam kiedy byłam ostatni raz u spowiedzi to się "zacięłam" i przez jakieś 10 minut nic nie powiedziałam Na szczęście się "odblokowałam" i wyznałam to, co mi ciążyło na sumieniu. Cudownie jest przeżyć Święta z Jezusem w sercu 
Chwała Panu!  Dzięki niech będą Bogu za Ciebie!
Bóg z Tobą!
_________________ Piotr Milewski
|
| Pt gru 26, 2008 20:12 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Ale po co ja mam iść do spowiedzi, skoro będę później znowu musiał, skoro zgrzeszę?
-A czy myjąc się wczoraj lub dzisiaj miałeś nadzieję, że nie nie ubrudzisz i że nie będziesz musiał się już więcej myć? Dbanie o higienę nie oznacza nie brudzenie się. Owszem, dba się o to, ale jak się ubrudzi, to się po prostu myje – to jest higiena. Najdziwniejsze by było nie myć się, bo przecież i tak kiedyś się ubrudzę i będę musiał się znowu umyć, nie chodzić do spowiedzi, bo przecież zgrzeszę i będę musiał znowu iść do spowiedzi.
(na podstawie homilii ks. Piotra Pawlukiewicza z dnia 2005-11-13 znajdującej się tutaj:
http://70.47.48.146/kazaniaxp/2005-11-1 ... omilia.mp3
a strona z homiliami/kazaniami tutaj:
http://www.choinski.pl/zatoka/ )
_________________ Piotr Milewski
|
| N gru 28, 2008 13:25 |
|
 |
|
Okatina
Dołączył(a): Śr sty 14, 2009 11:22 Posty: 59
|
Również zgadzam się z tym, że nie należy się poddawać i wciąż próbować. W chwili gdy zaprzestajemy przystępowania do spowiedzi triumfuje zło - sam szatan. Czasem trzeba sobie pomóc dostępną literaturą, czasem radą drugiego człowieka - byle nie poddawać się zwątpieniu.
_________________ Miłość jest miarą, według której Pan będzie sądził nas wszystkich (Ojciec Pio)
www.catholicus.pl
|
| Pt sty 16, 2009 13:55 |
|
 |
|
arc
Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23 Posty: 950
|
jumik napisał(a): Ale po co ja mam iść do spowiedzi, skoro będę później znowu musiał, skoro zgrzeszę? -A czy myjąc się wczoraj lub dzisiaj miałeś nadzieję, że nie nie ubrudzisz i że nie będziesz musiał się już więcej myć? Dbanie o higienę nie oznacza nie brudzenie się. Owszem, dba się o to, ale jak się ubrudzi, to się po prostu myje – to jest higiena.
Analogia fajna, więc się nią posłużę.
Co jeżeli człowiek lubi robić takie rzeczy, od których się brudzi? Tzn. przeszkadza mu bród, ale nie na tyle, by pewnych czynności nie czynić (np. dużo biega). Normalnie nie ma w tym nic złego - biega, później bierze prysznic i znowu jest czysty. Sens jest taki, by nie obrosnąć w bród.
A teraz: Czy jest sens chodzić do spowiedzi, jeżeli człowiek popełnia czyn, który jest grzechem, a popełnia go co jakiś czas (z powodu braku dostrzegania w nim aż takiego zła, by z niego rezygnować)? Jednocześnie człowiek ten żałuje, że zgrzeszył, że czyni po swojemu.
Jednym słowem chciałby niemożliwego - biegać i się przy tym nie brudzić. Czy jest sens iść do spowiedzi?
_________________ arcarc
|
| So sty 17, 2009 13:43 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Analogia ma to do siebie, że nie przedstawia charakteru danej rzeczy na wszystkich płaszczyznach, tylko jakąś część. Nie jest równoważnością. Przecież bieganie nie jest złe  ani samo brudzenie się też nie. Chodziło tu tylko o świadomość tego, że człowiek się ubrudzi - że ona nie powoduje tego, że człowiek się nie myje, bo to by było bez sensu. Tak samo świadomość, że człowiek zgrzeszy nie powoduje, że ktoś nie powinien iść do spowiedzi.
Pytanie właśnie czy jest inaczej jeśli człowiek wie (bo planuje), że zgrzeszy. Wtedy jest problem.
Co jeśli człowiek wie, że zgrzeszy bo nie widzi w tym nic złego? Czy powinien chodzić do spowiedzi?
Myślę, że pytanie źle postawione - bo stawia się od razu założenie, że i tak będzie się grzeszyło i "skoro i tak będę grzeszył, to co mam teraz robić?". Pytanie powinno być: co (ogólnie) zrobić? (bez założenia grzeszenia). Katolik powinien dać Bogu absolutną dowolność działania w swoim życiu, a nie tylko w określonych przez człowieka granicach i założeniach.
Moim zdaniem są tu dwie/trzy kwestie bardzo ważne:
1) Jestem absolutnie przekonany, że wiele osób mimo przekonania, że mają rację, grzeszy. I pytanie teraz: czy oby na pewno mam rację w tym, że nie widzę tak grzechu. Myślę, że jako katolik powinno się postawić oficjalną naukę Kościoła, przez którą mówi do nas Jezus, przed własnym mniemaniem (co w żadnym razie nie zwalnia z poszukiwań i badania). Bo wielu we własnej pysze błądzi i być może nawet zbłądzi do potępienia. A Kościół to coś więcej niż osoby, które też się nad czymś zastanawiają. To coś więcej niż niesamowita wiedza (od biblistyki, teologii, po inne dziedziny życia) i dwa tysiące lat Tradycji. To Kościół Jezusa Chrystusa, prowadzony przez Boga.
2) Jeżeli się tkwi w jakiejś czynności i jest ona zła (grzeszna), to ta grzeszność (to zło) zaślepia nas i utrudnia obiektywną ocenę danego czynu. Jeżeli tkwimy w czymś złym, to wiele sił będzie działało tak, żebyśmy tego nie zostawiali - nie tylko szatan, który wymyśli tysiące pozornie racjonalnych powodów, aby dalej w tym tkwić, ale także wewnętrzne dążenie do bycia konsekwentnym, wygoda, przyzwyczajenie, przyjemność, itd.
3) Już sama Biblia poucza nas jak niesamowicie ważne jest unikanie wszystkiego co złe:
1Tes 5:22 " Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła."
Jakże dobitne określenie - "wszystkiego"! "choćby pozór"! Jak mocne określenie, żeby unikać grzechu i tego co może nim być!
Hbr 12:4 " Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi"
Aż do przelewu krwi! Za wszelką cenę powinno się unikać zła i grzechu!
Mt 5:29-30 „ Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.(30) I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.”
Jaka hiperbola! I jakie dobitne!
Dlatego myślę, że powinno się pozostawić grzeszną czynność, a problemy tego typu omówić ze swoim spowiednikiem mówiąc dokładnie to, co się uważa i to co np tutaj napisałeś. To on mocą Boga odpuszcza grzechy i on powinien wiedzieć o wszelkich ewentualnych przeszkodach oraz trudnościach duchowych.
I tak jak napisałem, myślę, że powinno się pozostawić grzeszną czynność.
_________________ Piotr Milewski
|
| So sty 17, 2009 17:17 |
|
 |
|
arc
Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23 Posty: 950
|
Dziękuję Jumik za odpowiedź. 
_________________ arcarc
|
| N sty 18, 2009 10:56 |
|
 |
|
ladysherlockian
Dołączył(a): So wrz 23, 2006 8:34 Posty: 299
|
Wydawało mi się, że powodem niechodzenia do spowiedzi jest niewiara w możliwość poprawy, ale doszłam do wniosku, że nie chodzę właściwie dlatego, że namawiają mnie do niechodzenia rodzice. Mówią, żeby nie zawracać księdzu głowy, że lepiej sobie najpierw pogrzeszyć żeby móc się z czego spowiadać. Żeby nie robić przykrości rodzicom nie chodzę do spowiedzi tak często jak powinnam. Czy można ich jakoś przekonać?
|
| N sty 18, 2009 13:32 |
|
 |
|
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
To tak samo jak mój tata mówi, że nie pójdzie do lekarza jak się źle czuje, bo po co mu głowę zawracać- że ma ważniejsze sprawy na głowie (ten lekarz). Ale przecież właśnie zadaniem lekarza i tym co ma na głowie podczas pracy jest właśnie pacjent, który do niego przychodzi. Tak samo z kapłanem- on po to jet w konfesjonale, byś tam przyszła i pozawracała mu głowę. To nie jest dla niego problem. A przynajmniej nie będzie się tak nudził siedząc w konfesjonale
Mam nadzieję, że rozumiesz.
Sam wybrał takie zajęcie zdając sobie sprawę, że ludzie będą do niego przychodzić by się wyspowiadać.
To jego zadanie 
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
| N sty 18, 2009 14:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|