Autor |
Wiadomość |
robaczek2
Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31 Posty: 2863
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Johnny99 napisał(a): Lurker napisał(a): Badania w obszarze neurologii wskazują na to, że ciało jest ośrodkiem wytwarzającym duszę. No proszę, nie słyszałem, by jakiekolwiek badania naukowe wskazały na duszę... Ja tez nie slyszalem. Moze Lurker za duzo wypil, bo jego wypowiedzi przewaznie sa logiczne.
|
N paź 20, 2013 23:51 |
|
|
|
 |
Lurker
Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23 Posty: 3341
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Johnny99 napisał(a): Lurker napisał(a): Badania w obszarze neurologii wskazują na to, że ciało jest ośrodkiem wytwarzającym duszę. No proszę, nie słyszałem, by jakiekolwiek badania naukowe wskazały na duszę. Dusza jest tak rozpaczliwie kiepsko zdefiniowana, że... powiedzmy tak: chodzi mi o ogół zjawisk przypisywanych działalności duszy na przestrzeni wieków. To wszystko robi ciało. Dualizm precz, niech żyje monizm. Johnny99 napisał(a): Cytuj: Z drugiej strony, to że dusza jest w stanie pomyśleć rzeczy, których nie ma na świecie bożym, nie oznacza jeszcze, że jest w ciele uwięziona - nie mniej w każdym razie, niż pacjent w szpitalu psychiatrycznym. Nie o to mi chodzi. Chodzi o to, że złożoność jest ograniczeniem. I znów, pojedyncza ameba jest mniej ograniczona niż człowiek złożony z milionów ameb, dla niepoznaki zwanych komórkami, czyli że człowiek mniej może od ameby. No proszę kolegi: my naprawdę rozumiemy pod słowem "złożoność" takie samo zjawisko?
_________________ In my spirit lies my faith Stronger than love and with me it will be For always. Orkiestra!
|
Pn paź 21, 2013 4:33 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Lurker napisał(a): Dusza jest tak rozpaczliwie kiepsko zdefiniowana, że... powiedzmy tak: chodzi mi o ogół zjawisk przypisywanych działalności duszy na przestrzeni wieków. To wszystko robi ciało. Dualizm precz, niech żyje monizm. A czytałeś może, co jakiś czas temu medieval_man pisał o duszy? viewtopic.php?p=763909#p763909W teologii katolickiej dusza jest tym, co stanowi osobę. Ta całość, która jest nieredukowalna do sumy części. Nasze indywidualne osobowe człowieczeństwo. Koncepcja niesprzeczna z badaniami z dziedziny neurologii.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Pn paź 21, 2013 12:05 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Lurker napisał(a): Dusza jest tak rozpaczliwie kiepsko zdefiniowana, że... powiedzmy tak: chodzi mi o ogół zjawisk przypisywanych działalności duszy na przestrzeni wieków. To wszystko robi ciało. Dualizm precz, niech żyje monizm. A kto tu mówi o dualizmie? I kto zaprzecza temu, że to wszystko robi ciało? Oczywiście, że robi - tyle, że niczego to nie zmienia. Cytuj: I znów, pojedyncza ameba jest mniej ograniczona niż człowiek złożony z milionów ameb, dla niepoznaki zwanych komórkami, czyli że człowiek mniej może od ameby. No proszę kolegi: my naprawdę rozumiemy pod słowem "złożoność" takie samo zjawisko? Jeżeli będziesz ograniczał się do konstatacji typu "nauka wyjaśniła duszę - tak naprawdę to wszystko robi ciało!" to wcale się nie dziwię, że wychodzi ci ameba. Człowiek ma ciało. Ameba też ma ciało, tylko mniej - czyli jest "mniej złożona". Za to anioł nie ma ciała w ogóle. Czy anioł jest więc jeszcze prostszy niż ameba?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn paź 21, 2013 16:33 |
|
 |
Lurker
Dołączył(a): Pt cze 15, 2012 21:23 Posty: 3341
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Tak, właśnie.
Zaś od Boga potężniejsza jest Wróżka Zębuszka, która potrafi stwarzać swoje doskonałe kopie...
Naprawe, w takich okolicznościach przyrody wolę już pozsostac na stanowisku "nauka wyjaśniła duszę".
_________________ In my spirit lies my faith Stronger than love and with me it will be For always. Orkiestra!
|
Pn paź 21, 2013 21:26 |
|
|
|
 |
Mayka
Dołączył(a): Wt lis 25, 2008 16:43 Posty: 20
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Mnie zawsze dziwi, że próbuje się wyjaśniać istnienie Boga naukowo. Dzięki nauce my poznajemy świat, jego prawa. Zatem jest ona ograniczona naszym poznaniem, z konieczności innym na każdym etapie rozwoju cywilizacji. To nasz sposób wyjaśnienia praw rządzących wszechświatem, a nie coś co istnieje niezależnie od nas. Nasze narzędzie do poznania, ograniczone tak, jak ograniczony jest na danym etapie człowiek. Nauka może służyć, pomóc, rozumowo wspierać człowieka otwartego na poznanie. Dla wierzących jest to poznanie stworzenia jako dzieła Boga; dla niewierzących - zaprzecza istnieniu Boga jako istocie niepoznawalnej empirycznie, doświadczalnie czy też logicznie. Wszystko zależy od tego, jak to narzędzie zwane nauką wykorzystujemy.
Założyciel wątku krzyczy - straciłem wiarę: , tradycyjną, katolicką, urzędową, wiarę naiwną, pierwszą jaką miałem, wiarę pozbawioną głębokiej refleksji. Straciłem wiarę, bo zacząłem myśleć, poznawać, szukać, wybierać, dorastać. Ale chcę uwierzyć (rozmowy, pytania, żądanie dowodu), tylko dajcie mi powód, abym uwierzył. Ale nie tak jak wcześniej - chcę uwierzyć w taki sposób, który nie zaprzeczałby mojej obecnej wiedzy i poznaniu (stąd żądanie oparte na nauce).
Impactor jesteś na etapie poszukiwań (zresztą jak wszyscy ludzie). Dojrzałeś do głębszego poznawania. Negacja jest początkiem czegoś nowego, jest zaproszeniem do innego poznania. Bo nie możemy stać w tym samym miejscu. Widocznie taka jest Twoja droga życia. Tylko odpowiedzi szukasz nie tam, gdzie trzeba.
Wiara, nadzieja, miłość. Nie: wiara, nauka. Ani: dowód, poznanie, wiara. Co to oznacza? Wiara płynie wprost z naszej nadziei, wynika z miłości, i dąży do Miłości. "Z nich zaś największa jest miłość" (1 Kor 13,13 BT) Kiedy poznamy Boga nie będzie już wiary i nadziei - będzie tylko i aż Miłość.
Ks. Twardowski ujął to tak:
Wierzę w Boga z miłości do 15 milionów trędowatych do silnych jak koń dźwigających paki od rana do nocy do 30 milionów obłąkanych do ciotek którym włosy wybielały od długiej dobroci do wpatrujących się tak zawzięcie w krzywdę żeby nie widzieć sensu do przemilczanych --- śpiących z trąbą archanioła pod poduszką do dziewczynki bez piątej klepki do wymyślających krople na serce do pomordowanych przez białego chrześcijanina do wyczekującego spowiednika z uszami na obie strony do oczu schizofrenika do radujących się z tego powodu że stale otrzymują i stale muszą oddawać bo gdybym nie wierzył osunęliby się w nicość
Co nam zostaje z dowodzenia nieistnienia Boga? Nic. Osuwamy się w nicość.
_________________ "Nie przyszedłem pana nawracać..."
|
Wt paź 22, 2013 12:57 |
|
 |
dntel
Dołączył(a): Pt paź 11, 2013 20:41 Posty: 7
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
equuleuss napisał(a): Dlaczego takie założenie że nie da się. Ja nie widzę tutaj żadnych sprzeczności. I dlaczego fizyczny model ma odbierać Bogu taki przymiot jak wieczność. Dobrze, że nie widzisz żadnych sprzeczności, bo ich nie ma. Wnioskiem wynikającym z pseudoargumentów o przyczynowości jest konieczność istnienia odwiecznej bozi, a to się obala jak pół litra na dwóch... Tyle że na zasadach niezawodnej brzytwy. Jeśli potrafisz wykazać błąd w podmiance pierwszej przyczyny na uniwersum z nieliniowym czasem, ew. uzasadnić ciągłą konieczność (nie ewentualność) istnienia transcendentnego (nie panteistycznego) bóstwa w takich warunkach, to jestem bardzo zainteresowany.
|
Pt paź 25, 2013 20:01 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
dntel napisał(a): equuleuss napisał(a): Dlaczego takie założenie że nie da się. Ja nie widzę tutaj żadnych sprzeczności. I dlaczego fizyczny model ma odbierać Bogu taki przymiot jak wieczność. Dobrze, że nie widzisz żadnych sprzeczności, bo ich nie ma. Wnioskiem wynikającym z pseudoargumentów o przyczynowości jest konieczność istnienia odwiecznej bozi, a to się obala jak pół litra na dwóch... Tyle że na zasadach niezawodnej brzytwy. Jeśli potrafisz wykazać błąd w podmiance pierwszej przyczyny na uniwersum z nieliniowym czasem, ew. uzasadnić ciągłą konieczność (nie ewentualność) istnienia transcendentnego (nie panteistycznego) bóstwa w takich warunkach, to jestem bardzo zainteresowany. Chcesz uzasadnić istnienie Boga w taki sposób? Poważnie? To złap wiatr i powiedz mi ile waży, ile mierzy ...
|
Pt paź 25, 2013 20:48 |
|
 |
dntel
Dołączył(a): Pt paź 11, 2013 20:41 Posty: 7
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Chcę uzasadnić, że uzasadniający jego istnienie posługują się kompletnie zdyskredytowanymi sposobami. Nawet twierdzenie jakoby wszystko podlegało prostym związkom przyczynowo-skutkowym jest fałszywe na poziomie kwantowym, ale mi w zupełności wystarcza wniosek. Nie widziałem jeszcze apologety, który by sobie radził z materialistycznym pożyczeniem pozornie boskich cech; zwykle bez kompetencji krytykują sam model albo definiują czas, ale taka mentalna ekwilibrystyka jest już groteskowa.
|
So paź 26, 2013 13:01 |
|
 |
Atimeres
Dołączył(a): Pn lis 07, 2005 12:00 Posty: 1998
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Mayka napisał(a): Wiara, nadzieja, miłość.[/b] Nie: wiara, nauka. Ani: dowód, poznanie, wiara. Co to oznacza? Wiara płynie wprost z naszej nadziei, wynika z miłości, i dąży do Miłości. "Z nich zaś największa jest miłość" (1 Kor 13,13 BT) Kiedy poznamy Boga nie będzie już wiary i nadziei - będzie tylko i aż Miłość. Ks. Twardowski ujął to tak: Wierzę w Boga z miłości do 15 milionów trędowatych do silnych jak koń dźwigających paki od rana do nocy do 30 milionów obłąkanych do ciotek którym włosy wybielały od długiej dobroci do wpatrujących się tak zawzięcie w krzywdę żeby nie widzieć sensu do przemilczanych --- śpiących z trąbą archanioła pod poduszką do dziewczynki bez piątej klepki do wymyślających krople na serce do pomordowanych przez białego chrześcijanina do wyczekującego spowiednika z uszami na obie strony do oczu schizofrenika do radujących się z tego powodu że stale otrzymują i stale muszą oddawać bo gdybym nie wierzył osunęliby się w nicość Co nam zostaje z dowodzenia nieistnienia Boga? Nic. Osuwamy się w nicość. Mayka, wiara nie jest ucieczką przed nicością lub pustką niewiary. Wiara nie podpiera się nadzieją i miłością, bo one same muszą być zanurzone we wierze. Wiara nie żyje w błędnym kole takiego myślenia. Czym jest wiara i jaki jest jej początek? Początkiem wiary (chrześcijańskiej) jest poznanie prawdy o Bogu, o Chrystusie, o zbawieniu.Poznanie prawdy - to poznanie prawdziwości objawienia Bożego, prawdziwości dzieła zbawienia. Stary Testament prowadził do wiary przez nieustanne przypominanie wszechmocy Bożej w dziele stworzenia i Jego czynów w dziejach patriarchów. Nowy Testament opisuje życie Jezusa, podaje znaki jego boskości w życiu, naukach i tzw. cudach, a wreszcie w zmartwychwstaniu. Wszystko napisane: "Abyście wierzyli", jak na końcu swojej Ewangelii pisze Jana. A więc początkiem wiary i fundamentem wiary jest prawdziwość Bożego dzieła.
|
Cz paź 31, 2013 13:47 |
|
 |
tanie_wino
Dołączył(a): Pt paź 14, 2011 15:34 Posty: 973
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Mayka napisał(a): Co nam zostaje z dowodzenia nieistnienia Boga? Nic. Osuwamy się w nicość. Nie chodzi o to żeby dowodzić nieistnienie Boga, ale żeby poznawać świat taki jakim jest. Żeby z każdym rokiem wiedzieć więcej i przybliżać się do prawdy o rzeczywistości. Dzisiaj jest tyle religii że każdy może sobie wybrać i spróbować wierzyć w taką wersję pośmiertnego bytowania jaka mu się najbardziej podoba. Nikt nikomu nie broni takiej czy innej ułudy jeżeli ona może pomóc w życiu, nie szkodząc przy tym nikomu. A ludzie dzielą się na tych którzy patrzą na świat trzezwo, racjonalnie, i tych którzy wolą się łudzić, albo też życie nie pozostawiło im innego wyboru.
_________________ pajacyk.pl
|
Pn lis 04, 2013 12:53 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
tanie_wino napisał(a): Mayka napisał(a): Co nam zostaje z dowodzenia nieistnienia Boga? Nic. Osuwamy się w nicość. Nie chodzi o to żeby dowodzić nieistnienie Boga, ale żeby poznawać świat taki jakim jest. Żeby z każdym rokiem wiedzieć więcej i przybliżać się do prawdy o rzeczywistości. Dzisiaj jest tyle religii że każdy może sobie wybrać i spróbować wierzyć w taką wersję pośmiertnego bytowania jaka mu się najbardziej podoba. Nikt nikomu nie broni takiej czy innej ułudy jeżeli ona może pomóc w życiu, nie szkodząc przy tym nikomu. A ludzie dzielą się na tych którzy patrzą na świat trzezwo, racjonalnie, i tych którzy wolą się łudzić, albo też życie nie pozostawiło im innego wyboru. Właśnie ludzie trzeźwo patrzący na świat pojmują, że życie doczesne bez wieczności, byłoby niesprawiedliwą ułudą.
|
Pn lis 04, 2013 16:51 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
A to czemu?
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pn lis 04, 2013 18:01 |
|
 |
pspeterx
Dołączył(a): Pn lip 29, 2013 12:24 Posty: 57
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
Eubulides napisał(a): Cytuj: Nie wynika. Jest to radosna konkluzja zjawiająca się znikąd (z wiary?), a nie argument w sensie produktu ścisłego rozumowania. Nie rozumiem. Argument jest jasny i logiczny, ma swoją konstrukcję przesłanki i dochodzi do pewnych wniosków na ich podstawie a nie "znikąd". Cytuj: Gdyby konkluzja byłą poprawna oznaczałoby to, że stworzenie znikąd pojedynczego atomu wodoru wymaga takiej samej mocy jak stworzenie znanego nam wszechświata. A nie jest tak? Widocznie mało jeszcze wiesz o np. matematyce. Przecież nicość to tyle co "0" - zero. Zero pomnożone przez cokolwiek mniejszego on nieskończoności zawsze da 0. Tymczasem 0 x nieskończoność może dać zarówno 1 jak i 10932070529571 lub jakakolwiek inną liczbę, wszystko zależy od okoliczności. Dlatego też 0 x nieskończoność to symbol nieoznaczony, bo wyniki mogą być przeróżne. Co w tym dziwnego? Czy jakakolwiek skończona moc może coś zrobić z niczego? Wynik tego symbolu nieoznaczonego może wyjść w zależności od podanych funkcji: a) liczba rożna od 0 b) 0 c) + nieskończoność d) - nieskończoność Rozumowanie jest poprawne. Aby cokolwiek, nawet maleńki atom "wyłowić" z niczego, potrzebna jest siła nieskończona. I aby powstało coś więcej, również potrzebna jest nieskończona. Gdzie jest więcej punktów? W odcinku 5cm, czy 10cm, skoro punkt ma powierzchnię i długość równą ZERO? A wyniki są różne nieprawda? Tu i tu jest nieskończoność. Czytając twoje posty wnioskuję że swoje teorię opierasz na trzech założeniach (popraw mnie jeśli się mylę): 1. Przyczynowość (ciąg przyczynowo-skutkowy) 2. uznajesz lub wierzysz (jak kto woli) w istnienie nicości 3. uznajesz lub wierzysz w istnienie nieskończoności Problem polega na tym że robisz dokładnie to samo co większość religijnych szarlatanów czyli przyjmujesz jakieś założenia jak dogmaty tudzież oczywistą oczywistość, pomimo że one wcale takie oczywiste nie są. 1. W aktualnym wszechświecie "przyczynowość" wydaje się być oczywista, jednak przed wielkim wybuchem nie istniała czasoprzestrzeń więc równie dobrze wielki wybuch mógł nie potrzebować przyczyny, nie twierdzę że jej nie miał, po prostu nie wiadomo czy musiał ją mieć. Najpierw więc należałoby wyjaśnić dlaczego wielki wybuch musiał mieć przyczynę ? 2. Osobiście nie uznaję istnienia nicości, dlatego coś nie może powstać z niczego tak samo jak bóg nie może czegoś zrobić z niczego bo tego niczego po prostu niema. Niektórzy pustą przestrzeń uznają za nic, jednak dla mnie przestrzeń to po pierwsze właśnie to coś co nazywamy przestrzenią i to coś posiada właściwości które obserwujemy w postaci chociażby grawitacji więc pusta przestrzeń nie może być niczym. Swoją drogą nawet pusta przestrzeń nie jest pusta http://en.wikipedia.org/wiki/Quantum_fluctuation, ogólnie rozchodzi się o to że w pustej przestrzeni pojawiają się (znikąd ?) cząstki energii. 3. Nieskończoności, zera i inne takie matematyczne kwiatki, to że człowiek może sobie coś wymyślić na potrzeby matematyki to jeszcze nie dowód że takie cuda istnieją w realnym świecie, nic nie jest nieskończone, niepoliczalne, wszechmocne itp. Zdaję sobie sprawę że ostatni punkt to grząski grunt ze względu na "nieskończoną" grawitację czarnych dziur, jednak osobiście jak i większość fizyków uznaję że jest to po prostu błędne założenie którego jeszcze nie udało się fizykom obalić.
|
Wt lis 05, 2013 4:46 |
|
 |
Gorgiasz
Dołączył(a): N lut 05, 2012 11:05 Posty: 675
|
 Re: Wyzwanie dla teistów
dntel napisał(a): Chcę uzasadnić, że uzasadniający jego istnienie posługują się kompletnie zdyskredytowanymi sposobami. Nawet twierdzenie jakoby wszystko podlegało prostym związkom przyczynowo-skutkowym jest fałszywe na poziomie kwantowym, ale mi w zupełności wystarcza wniosek. Nie widziałem jeszcze apologety, który by sobie radził z materialistycznym pożyczeniem pozornie boskich cech; zwykle bez kompetencji krytykują sam model albo definiują czas, ale taka mentalna ekwilibrystyka jest już groteskowa. Bardzo trafna i uzasadniona uwaga. Ale zbliżenie nadchodzi z przeciwnego kierunku, który najwyraźniej nie boi się prawdy, a raczej tego, co akurat postrzega jako prawdę. Myśl zawarta w poniższym artykule nie jest co prawda odkrywcza, ale na pewno niezbyt rozpowszechniona. Proszę zwrócić uwagę na ostatnie zdanie. http://innemedium.pl/wiadomosc/uplyw-cz ... kwantowego
_________________ http://chomikuj.pl/LittoStrumienski/Genesis+-+propozycja+nowej+interpretacji,3484705218.pdf
|
Wt lis 05, 2013 7:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|