Jest zobowiązany, jeśli chce skorzystać z - również konstytucyjnie gwarantowanej - wolności sumienia, z którą wystąpienie ze związku wyznaniowego, w którym się nie chce związku wyznaniowego ma sporo wspólnego.

Równie dobrze można powiedzieć, że dla księdza nieobowiązkowy jest celibat, a dla policjanta nieobowiązkowe jest noszenie munduru, bo przecież nie ma obowiązku zostawania księdzem czy policjantem.

Tak. Tak samo, jak przy służbie zastępczej.



Księdza obowiązuje celibat, policjanta mundur, a katolika - póki nim formalnie jest - procedury określone w prawie kanonicznym.

Jak dla mnie przyznałeś właśnie wprost, że zamiarem KRK jest tu łamanie wolności sumienia, do tego w kuriozalny sposób: zmuszanie obywatela nie chcącego być członkiem danego związku do zachowywania się jak członek tego związku, ażeby móc ów związek - w mniemaniu kierownictwa tego związku - opuścić.

Potwierdziłeś też złamanie Konstytucji: obywatel jest zobowiązywany do ujawniania informacji osobie osobom postronnym, gdy zobowiązanie to nie wynika ani z ustawy, ani z chęci obywatela.

Zastanawiam się nad jednym:
Na czym ma polegać to ujawnienie informacji osobom postronnym podczas składania aktu apostazji?

Rozumiem, że ukrywasz przed wszystkimi znajomymi i rodziną fakt, że nie chcesz należeć do Kościoła? Chodzisz grzecznie na Msze Święte, przystępujesz świętokradczo do sakramentów, uczestniczysz w procesjach itp.?

Nie, nie rozumiesz. Masz jakiś argument, czy będziesz uprawiał literaturę ad personam?

Bzdura. Tak by było, gdyby np. zmuszano cię do uczestniczenia w praktykach religijnych. Tymczasem mnóstwo "formalnych" katolików latami nie praktykuje, księdza nie przyjmuje, dziecka na religię nie posyła i nie potrzebuje do tego żadnej apostazji. To jest zresztą przyczyna, dla której większości z was się jej nie chce dokonywać - po prostu nie jest do niczego potrzebna.



Nie wiem, co w tym kuriozalnego: póki związku nie opuścisz, to w nim jesteś, więc obowiązują cię jego regulacje. Toż to oczywiste.



Wynika z Konkordatu, zgodnie z którym Kościół administruje na podstawie prawa wewnętrznego. Zresztą przecież księdzu też te informacje ujawniasz - ale jak chcesz się wypisać z Kościoła nie informując go o tym? Nie można interpretować przepisu w sposób prowadzący do absurdu.

Ale poza tym, naprawdę, może się zbierzcie i złóżcie skargę do TK? Jęczeć to wy potraficie, szkoda, że na niewiele więcej was stać. Cóż, to tylko pokazuje, jak sami cenicie swój światopogląd czy wiarę. Katolikom najwyraźniej po prostu bardziej zależy Ale czy to ich wina?

Yarpenowi chyba chodzi o to, że sam sobie tych świadków wybierasz, więc to nie są osoby "postronne".

To mi wyjaśnij jakie to informacje na swój temat ujawnisz prosząc np. dwoje najbliższych znajomych lub kogoś z rodziny o to, aby był świadkiem złożenia przez Ciebie aktu apostazji.

Doprowadziłeś do absurdu w tym momencie Ty. Konieczność poinformowania księdza wynika logicznie z oczekiwania, że podejmie oparte na informacji działania. Wymysł KEP z informowaniem świadków jest tylko próbą (bezprawnego) utrudnienia procedury.






TK zajmuje się prawem kościelnym? Jakiś przykład można prosić?




1. Że jesteś (rzekomo) katolikiem
2. Że zamierzasz złożyć akt apostazji

Pomijając już, że rodzina lub najbliżsi wcale nie muszą mieć ochoty asystować przy tej procedurze.

Mamy tu więc kolejne złamanie zasady dobrowolności: wg. instrukcji KEP na apostazję obywatela muszą de facto zgodzić się jeszcze dwie inne osoby inaczej ma być ona niemożliwa do przeprowadzenia.

Czy wymóg obecności dwóch świadków na ślubie też jest tylko próbą (bezprawnego) utrudnienia procedury?



No to bezprawne czy nie bezprawne? Zdecyduj się..

Mówisz naturalnie o ślubie kościelnym? KRK może życzyć sobie świadków i 100. To nieistotne, dopóki dotyczy chętnych do podporządkowania się jego nie obowiązującemu powszechnie prawu.

Rozumiem, że rodzina i znajomi nie mają pojęcia o tym, iż zostałeś ochrzczony w Kościele katolickim?


Rozumiem, że tę informację również trzymasz w sekrecie? I pomijam już to, że świadkiem może być także proboszcz i wikary z parafii.


Rozmawiamy o rzekomym ujawnianiu informacji, a nie o chęciach rodziny i znajomych.


De facto, to wymyślasz coraz większe idiotyzmy, aby tylko nie przyznać, że procedura apostazji nie jest ani uciążliwa, ani nie wymaga ujawnienia jakichkolwiek informacji, które by już nie były znane Twojej rodzinie i znajomym.

Bezprawne czy nie bezprawne, JedenPost?



Nie muszą, oni mają świadkować, a nie się zgadzać.