Na czym to całe nawracanie, miało by polegać?

@dominis263 zanim "ujżysz" światełko w tunelu polecam sprawdzić, czy nie ma go przypadkiem w słowniku ortograficznym

Nawrócenie polega na przyznaniu się do grzechów jakie popełniliśmy, wyspowiadaniu się z nich a następnie podjęciu decyzji żeby ich nie powtarzać i starać się być coraz lepszym.

Taaa... Sęk w tym, że na przestrzeni wieków fraza "bycie lepszym" zmieniała nieco swoje znaczenie; niegdyś najlepsi byli ci, którzy w imię Boga dopuszczali się palenia na stosie niewiernych, ci, którzy nawracając na chrześcijaństwo wybijali zęby poganom, ci, którzy podczas ekstremalnego postu biczowali swoje ciała w imię Boga etc.
Za sto lat to, co teraz chrześcijanie robią dla Boga, w imię Boga itd. "wyjdzie z użycia".

Samo niegrzeszenie to jest nawet do 70% sukcesu także warto niegrzeszyć najlepiej postanowić sobie niegrzeszenie do końca życia.

Czemu wyszukujecie tylko jakieś historie i cytaty żeby pogrążyć katolików?

70%!? A jakże to wyliczyłeś?

Nikt nikogo nie pogrąża. Po prostu nie mieści nam się w głowie, jak można tak ślepo wierzyć w to, co mówią księża, którzy - tu Cię pewnie zaskoczę - też są ludźmi, też grzeszą i też mogą się mylić.

Powiem wam że gdyby nie Bóg to niewiem jak bym sobie poradził z moja depresją uwierzyłem w Pana i dzięki Niemu opuśćiły mnie lęki, chodziłem do kościoła i spowiedzi to też mi dużo dało,dzięki cierpieniu zbliżamy się do Boga i dzięki pasterzom bardziej możemy zrozumieć Boga,

Mam rozumieć, że ty sie nawróciłeś i nie popełniasz już grzechów.

Frustracji trzeba dać upust.


To pułapka. Należy tworzyć cele możliwe do osiągnięcia(mierzalne postępy), a także budzące pozytywne skojarzenia(nie powinny określać, czego nie będziesz robił, ale kim byś chciał być), w przeciwnym przypadku staniemy się zalęknionymi pacjentami okolicznych terapeutów.


Komu więcej dano, od tego się będzie więcej wymagać.

Sam powiedz, czy takie "pogrążanie katolicyzmu" przynosi jakiekolwiek skutki?
Czy katolicy masowo opuszczają to forum... czy odchodzą z Kościoła?
Oczywiście, że nie.
Wiec po to robić?
Ano po to, aby ludzie niezdecydowani co do tej religii, albo też tacy, którzy mają wątpliwości, mogli poznać nie tylko "za", ale i "przeciw"... rozumiesz @dominis263?

Tak nawróciłem się i jeszcze bardziej pokochałem Boga.

Jeśli Bóg istnieje, to Bóg jest wszędzie "Alfa & Omega", wszechobecny, wszechwiedzący to można porozmawiać ze Stwórcą wszędzie, nawet Bogiem oddychasz - tlen... Tylko nie przesadzaj z tą rozmową, bo wielu już popadło w stan schizofrenii.
Ciekawe jaki jest sens dla Boga rozmawianie z jedną z wielu istot (nie pomijając zwierząt), istotą którą stworzył i zna ją całkowicie. Taka rozmowa wtedy nie ma sensu. Co do takiego stanu jak to ująłeś - "pocieszenia", to się fachowo nazywa manipulacja, podświadomości, można taki stan osiągnąć modlitwą, medytacją. Narkotyki podobnie działają, człowiek "odlatuje" i jest w stanie nirvany - "lepszym świecie" podświadomości. Kurczę fajny były ten świat, tylko po cholerę to cierpienie zostało stworzone...

Niestety nie, to co piszesz to nic innego jak herezja (przynajmniej w kręgach chrześcijaństwa).


Dla Boga - w sumie żaden, bo rozmowa z kimkolwiek niczego mu nie dodaje. Natomiast odpowiedź może być wyrazem miłości. Być może rozmowa Boga polega na dawaniu odpowiedzi?


Prościej zapytać w ilu przypadkach ja byłem przyczyną cierpienia tak dla siebie jak innych.